W poprzednim tekście o World of warplanse napisałem, że gra ma moc i dość fajnie się lata.
Dzisiaj przyszło mi stwierdzić, że tak: gra ma potencjał, ale wykonanie jej i mechanika to kompletna pomyłka.
Pierwszą rzeczą, która wnerwia, sprawia że odechciewa się grać (testować) to sterowanie.
W czołgach mamy tak: klawiatura: czołg, działo i wieża - myszka, proste i wygodne.
W WoW mamy: albo klawiaturę i tylko klawiaturę, albo myszkę jako celownik i element, który sterujemy.
W przypadku pierwszego rozwiązanie, nie mamy wskaźników które mówią nam o sile skrętu, w drugim przypadku latamy jak pijane w sztok muchy.
Prosta sytuacja: lecicie z grupą w jedno miejsce gdzie dochodzi do starcia. Ale kiedy strzelać? Przeciwnik się zbliża, otwieracie ogień, ale najpierw musicie tak pokierować myszkę aby czarny celownik natrafił na inny samolot drużyny przeciwnej. To nie są czołgi, że samolot leci sobie jakąś tam prędkością i ma osłonę w chmurach, czy... powietrzu.
Latanie nie jest złe, ale sterowania jest po prostu całkowicie zepsute. I choćbym nie wiem co robił, jak się starał - ni hu hu nie umiem trafić w cokolwiek. Wina oczywiście leży po stronie twórców, którzy nie dali możliwości kalibracji, niczego aby sobie lepiej ustawić skok w sterowaniu i celowaniu do własnego sprzętu.
Kolejnym mankamentem jest FPS, który u mnie oscyluje na poziomie 10, 8 FPS, a jak coś się dzieje to potrafi spaść nawet do 5.
Dlatego stwierdzam, że jeśli twórcy nie zoptymalizują gry, nie wprowadzą pewnych elementów do sterowania, nie zrobią czegoś aby więcej graczy grało w zamkniętej becie, to stwierdzam, że WoW raczej świata nie podbije.
No i wspomnieć warto, że przez cały ranek wywalało mnie z gry - nie wiem z jakiego powodu. Zaczynała się bitwa, 15 sek. i widziałem własny pulpit. Problem jest tu taki, że logując się ponownie nie wracamy do bitwy, ale do garażu.
Jak widać, przed twórcami masę pracy, bo to co jest obecnie raczej do normalnej gry zaliczyć nie można.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz