wtorek, 7 sierpnia 2012

Valve gryzie rękę która go karmi?

Valve od kilku dni zaczyna przedstawiać się jako firma paradoks.

Z jednej strony Valve pracuje nad klientem na system linux (a nie tylko Ubuntu), z drugiej strony wprowadza zmiany w regulaminie na terenie USA, które mają podobno być lepszym rozwiązaniem dla osób, które korzystają ze steam, oraz zmieniają zapiski odnośnie tego, czym jest to co kupujemy.

Jeśli się nie zgadzasz na zmiany w regulaminie, Valve może skasować twoje konto ze wszystkim co tam miałeś i za co zapłaciłeś - bez zwracania ci za zakupione rzeczy pieniądze.

Na początek zalecam przeczytać trochę o problemie...

Link 1 - Steam – zmiany w regulaminie zabraniają złożenia pozwu zbiorowego (tylko USA)

Link 2 - Steam straszy usunięciem konta za brak zgody na zmiany w regulaminie

Valve tak jak i inne firmy, które upłynniają wersje cyfrowo, wprowadziło zmiany w regulaminie Steam, gdzie blokuje się możliwość składania pozwów zbiorowych, ale tylko w USA, jak i też zmieniają dystrybucję cyfrową na subskrypcję.
Jeśli chodzi o UE, to tutaj przepisy i prawo jest trochę inne niż w USA, i na terenie UE można składać pozwy zbiorowe, jak i też... otwarto furtkę dla osób, chcących sprzedać swoje cyfrowe wersje komuś innemu.

Gdzie tkwi problem?
Ano na logikę wszystko biorąc, to w tym, że pozwy będą rozpatrywane przez
Według nowego regulaminu, wszelkie spory mają być rozwiązywane indywidualnie, a w razie potrzeby mogą trafić pod skrzydła neutralnego arbitra. Proces ten polega na wysłaniu firmie pisemnego powiadomienia o stawianych zarzutach i wysokości żądanej rekompensaty. Jeśli w ciągu 30 dni nie dojdzie do porozumienia, jedna ze stron może skorzystać z arbitrażu. Valve zobowiązuje się zwrócić wszystkie koszta procesu arbitrażowego jeśli nie przekroczą one kwoty 10 tysięcy dolarów, o ile arbiter nie orzeknie, że pozew jest błahy lub koszta nieuzasadnione. Możliwe jest też złożenie pozwu w odpowiednim sądzie do spraw drobnych roszczeń.
Inaczej tłumacząc: arbiter może większość pozwów określić, że pozew jest błahy i wtedy wszystko zaczyna się komplikować dla kogoś kto takowy pozew złożył.

Kolejną sprawą się wyrok odnośnie dystrybucji cyfrowej na ternie UE:
W myśl postanowienia ETS-u, wraz z zakupem oprogramowania wygasa prawo autora do dystrybucji tej jednej kopii oprogramowania. Nie oznacza to oczywiście, że użytkownik ma prawo kopiować oprogramowanie w nieskończoność, ale jeśli miałby ochotę sprzedać licencję na program komuś innemu, to może to zrobić. Bez względu na to, co mówi regulamin firmy, od której kupił oprogramowanie.
i
 Co oznacza, że jeśli ktoś się uprze, może wystąpić o prawo do odsprzedania licencji na swoją grę w takich platformach dystrybucji cyfrowych jak Steam czy Origin. Sąd może zaś w oparciu o to orzeczenie zmusić je do zmiany swoich usług tak, aby była taka możliwość, a one mogły nadal działać na terenie Unii Europejskiej. Choć zawsze można też zmienić regulamin. Na przykład w podobny sposób jak PlayStation Plus - zamiast sprzedawać grę "na zawsze", platformy sprzedawałyby ją tylko na jakiś czas.
Wszystkie cytaty pochodzą z : polygamia.pl

W powyższych cytatach tkwi ten problem, że osoby które naprawdę zechcą sprzedać swoje cyfrowe wersje, będą mogły to zrobić. W myśl tego, Valve szybko zmieniło regulamin, stwierdzając że wersje jakie kupują ludzie po przez Steam to nie dystrybucja cyfrowa danego produktu, ale że dana osoba otrzymuje pozwolenie na subskrypcje - co ma być oczywiście blokadą wobec prawa UE.

Zabawne jest jednak to, że Valve gryzie rękę, które go "karmi" (czyt. Valve zarabia na użytkownikach steam, którzy kupują na tej platformie gry).

Jestem ciekaw czy dana sytuacja przyniesie Valve zyski, czy raczej stratę w postaci tego, że wiele osób zacznie szukać alternatyw, albo zaczną odchodzić od Valve i wymuszać na producentach gier możliwość grania bez połączenia z Steam - w postaci mniejszej sprzedaży. Kolejną rzeczą jest też sprawa hakowania gier, gdzie dana dziedzina w jednej chwili może być lepiej opłacalna, niż zgadzanie się na przepisy, na które ktoś nie chce się zgodzić. A to oznacza straty dla Valve, gdzie ludzie zaczną wybierać wersję pirackie chętniej, bo będą one bez blokady lub nie będą one wymuszały połączenia ze steam lub internetem.

Dystrybucja cyfrowa miała być lekiem na piractwo. Obecnie okazuje się, że firmy które rozpowszechniają wersję cyfrowe po przez steam czy inne źródła np. origin, same powoli skłaniają ludzi do piracenia. A wszystko przez to, że dane firmy chcą decydować jakie prawa ma człowiek, a jakie prawa mu nie przysługują. To zaś prowadzi do tego, że jeśli ktoś nie chce być podległą skarbonką wobec wielkich korporacji, może zacząć działać przeciwko nim - pobierając piracką wersję, bez blokad czy zmuszania do czegoś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz