czwartek, 12 stycznia 2012

Violetland - my i horda potworów, pająków do zabicia

Strona: http://code.google.com/p/violetland/
Rodzaj: strzelanka

Trochę się zastanawiałem nad tym, jak określić tą grę, jak ją sprecyzować, opisać.
Ponieważ nie ma ona ani fabuły, ani super grafiki, ani muzyki, ani dźwięków, ani rozbudowanych innych opcji. Ma jednak jeden cel - odstresować.
W jaki sposób?
Perspektywa z jakiej widzimy naszego bohatera, a raczej bohaterkę którą kierujemy to patrzenie się z góry. Widzimy jej głowę i kawałek broni przed nią. W ten sam sposób widzimy naszych przeciwników, czyli od góry choć w tym przypadku trochę bardziej w perspektywie 2,5D.
Nie mamy wymyślnych plansz, ani poziomów. Jedna płaska plansza i tyle.
Więc co robimy?
Biegamy po planszy, unikamy przeciwników którzy są zaprogramowani do jednego celu: wypatrz i zniszcz. A tym zniszczonym mamy być my :)
Gra więc polega na: bieganiu po kwadracie, strzelaniu do nacierających cały czas przeciwników którzy z czasem zaczynają być wytrzymalsi itd. szukamy apteczek na podleczenie się, bomb, boosta, no i lepszych broni itd.
Tylko tyle i aż tyle. Gra jest dynamiczna, bo im dłużej żyjemy, tym dłużej, bardziej oraz mocniej nacierają przeciwnicy - nie ma opitalania się.
Co w tym fajnego?
Że trup ściele się na całej planszy i to tak gęsto że staje się on naszym dywanem.
Dlaczego więcej ludzie w nią nie grają, nie wyżywają się?
Gra nudzi po prostu.
Pierwszą takową grę zagrałem na systemie Windows, gdzie: była ona dynamiczna, żwawa i krew lała się mocarnie jak posoka.
W tej grze brakuje tego dynamizm. Przeciwnicy poruszają się ślamazarnie, do tego widać jak błądzą oni w dziwnym kręgu i reagują na nas dopiero kiedy się do nich zbliżymy. Nasza postać wygląda trochę jak kukła, a przeciwnicy wyglądają jak Chińskie podróbki jakiś zabawek. Gra nie jest też graficznie wypasiona, razi tutaj wybuch bomby jądrowej, która wygląda raczej jak pierdnięcie niż wybuch. Nie ma też przerywników odnośnie większych przeciwników tzw. tanków czy zadań lub poziomów gdzie poruszamy się w górę i w dół.
Nie ma tutaj czegoś na zasadzie fal: czyli wyczyść planszę, niż zabij jak najwięcej.
Po zagraniu w grę 4, 5 razy ja zaczynałem ziewać i przysypiać, niestety.
Gra na pierwszy, drugi i trzeci strzał nie jest zła. Problem pojawia się później, bo po co grać w coś co tak naprawdę jest masakrycznie przewidywalne i nie ma niczego co by nas mogło zaskoczyć?
A jeśli gra nie ma wyzwań i nie jawi się dla nas czymś co daje satysfakcje, a do tego potrafi sfrustrować i wkurzyć jeszcze bardziej - to trochę psuje odbiór - kto będzie levelował postać i po krótkim czasie zginie - będzie wiedział o czym mówię.

ps.
W grze brakuje mi smaczka, fabuły i ciekawego rozwinięcia tego co już zostało zrobione.
Gra jest fajna, ale sami się przekonacie że po kilku rozegranych "meczykach" nie będziecie widzieć sensu aby do niej wracać - a może się mylę ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz