niedziela, 22 maja 2016

World of tank (9.14.1) - Ale o co chodzi w tej grze?

Nie, nie wróciłem do grania w Wot-a. Raczej pogrywam sobie, bo inaczej tego nazwać nie mogę.

I miałem dość znaczną przerwę od grania w World of tanks (brak chęci, oraz gra nie uruchamiała się na moim systemie Ubuntu), to jednak to co zastałem po wejściu do bitwy, powoli mnie przerosło (i nadal przerasta).

Ja nie wiem czym stała się ta gra. Dla mnie to chaos (bitwy random-owe oczywiście), totalny, propagowany przez twórców (WarGaming.net), chaos.
Pokazuje to mapa dla I i II tierów, gdzie nie ma żadnych zasad. Brakuje, aby WG.net powiększyło tą mapę i zrobiło walki na zderzenie (ramowanie), albo każdy na każdego. Nie rozumiem. To nowi gracze jedynie czego mają się uczyć i czego dowiedzieć o grze, to... Rób co chcesz, abyś tylko grał (tracił czas w bitwach)? WTF?
I nie byłoby to nic takiego, bo to niskie tiery, gdyby ten stan nie panował i na V poziomie, i na XII, czy nawet IX i X.
I nie ważne jaka jest pora dnia, czy jaki serwer, w bitwach random-owych ludzie robią co chcą, jadą gdzie chcą, podział na klasy pojazdów praktycznie nie obowiązuje, bo propagowany jest totalny brak myślenia. Wręcz wyłączenie myślenia.
Obecnie gra wygląda tak, iż nie liczy się to, czym jedziesz, ale jak szybko strzelasz, czy trafiasz, i tyle. Nie liczy się miejsce, bo każde jest dobre, czy to miejsce w krzaczku, czy na górce, czy w dolinie, albo za domkiem. Nie liczy się już jaki to pojazd, ważne aby zadawał obrażenia.

I tak, piszę o wersji gry 9.14.1, bo ktoś może pomyśleć, że wymyślam i piszę o jakiejś starej wersji, albo sobie wspominam.

Ale to jeszcze nic. Bo chaos, to chaos, można się przyzwyczaić, ale inne rzeczy są jeszcze gorsze.
Pierwsza z nich to dźwięki!!
Większość pojazdów brzmi jak... traktory. Takie miałem (i mam nadal) pierwsze wrażenie. Dosłownie traktor, ciągnik w polu.
A działa i strzały brzmią jak pukawki na groch, kapiszony, czy petardy. WG.net nie stać na naprawdę realistyczne odgłosy wystrzałów, tylko nagrali wybuchające fajerwerki, aby taniej, albo śmieszniej było?
Nie potrafię, ani się do tego przyzwyczaić, ani z tym oswoić. Dla mnie osobiście to jakaś żenada, albo słaby żart.

Druga kwestia to patologia w bitwach, i na mapach.
Nie ma to nic wspólnego z chaosem, ale totalnym rozwalającym mechanikę gry zakres widzenia, obrażenia zadawane przez artylerię, jak i też możliwość przestrzału przez budynki (okna, drzwi (pewna mapa lub mapy). Patologią jest dla mnie fakt, że stając za budynkiem (prawa strona) na mapie Malinówka bez problemu można zostać zniszczonym. Powód? Pod odpowiednim kątem okna i drzwi, tworzą prześwit. Ale już strzelanie między filarami na innej mapie już nie działa, mimo iż widzimy prześwit. Gdzie tu konsekwencja? Gdzie tu sens!?

A wspominam o tym, że czołgi ciężkie, lekkie, czy średnie jadą gdzie chcą, ważne, aby ukryć się przez pociskami arty?

Mogę jeszcze wspomnieć o ślepocie dowódców w czołgach. Ja nie wiem, gdzie w tym realizm. Jadąc pojazdem jestem ostrzeliwany, nie mając pojęcia kto do mnie strzela, oraz z jakiego tytułu mnie widzi (jeśli niszczyciele czołgów miały otrzymać ograniczenie zakresu widzenia - tak mi się coś przypomina), to jak te pojazdy mogę mnie widzieć, a ja ich nie? Mój dowódca ma jakieś bielmo na oczach, czy choruje na jaskrę?

Ale jednak najlepszą rzeczą jest jedno: w ciągu 1-3 minut praktycznie w 70% bitew od 1/3 do 50% drużyny zostaje zniszczona. Obecnie bitwy potrafią trwać od 3 do 7 minut (przeważnie 5).
Bez myślenia, planowania, zastanawiania się nad pancerzem przeciwników, gdzie i w co strzelać, jakich pocisków użyć, gdzie stanąć, jak się ustawić, jak asekurować, może nawet wspierać.
Tego już nie ma w World of tank, albo ja tego nie zauważam.
Mam też wrażenie, że gracze doświadczeni grają rzadko i sporadycznie, inwestując swój czas w inne gry, może bardziej sensowne, z mniejszą ilością patologi, czy chaosu, a większą ilością myślenia, czy choćby zastanowienia się nad tym, co się robi i dlaczego, oraz w jakim sensie.

To przykre patrzeć, jak pospolity kiedyś Wot stał się gierką gdzie bardziej liczy się w sumie jedno: w kupie siła, i aby do przodu, a jakoś to będzie.

ps.
I nie, nie jestem ani wnerwiony, any rozgoryczony bo mi nie wychodzi, czy przegrywam. Przykro mi, ale tak nie jest.
Jestem raczej zmęczony. Tak, ZMĘCZONY i cholernie znudzony (a pogrywam sobie dopiero od 3 dni). Bo nie bawi mnie gra, gdzie jedynie co wystarczy zrobić... to nie myśleć, tylko... jeb z dzidy, i koko dżambo, jolo, czy inne beki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz